Pierw, musieli poradzić sobie
na kamienistym podłożu, zalanym deszczem. Podłoże owe zostało zniszczone przez
nieznaną Energię, a później rozrzucone sztuką Lewitacji.
Podczas tych dramatycznych
wydarzeń pojawiły się kontuzje, poważniejsze lub mniej istotne – polała się krew,
niektórzy potracili zmysły…
Młodzi ludzie znaleźli się w
zamkniętej, pozbawionej drzwi i okien komnacie. Tam dorośli magowie starali się
im pomóc, leczyli ich rany, wymawiali niezrozumiałe słowa…
Później odeszli.
Młodzi czarodzieje próbowali
się poznać – nim jednak zdołali to uczynić, komnata rozpadła się, wszystko
poszybowało w dół, z ogromną prędkością…
Magowie trafili do bagnistego,
ciemnego miejsca… Padał deszcz. Zapadł zmrok. Jedyne światło pojawiło się jakiś
czas później.
Nieznajomi płynęli łodziami, na
dziobach i rufach błyskały magiczne latarnie. Wołali do zagubionych, pochowanych
w trawach i za omszałymi pniami… Młodzi magowie byli nieufni – ze swoich
kryjówek obserwowali sytuację…
Długo by trzeba opowiadać, jak to nieufność została pokonana przez
bezwzględność i stanowczość – ważnym jest,
ze młodzi magicy otrzymali pomoc – udzielili jej dorośli czarodzieje: Bonaventius, który był zapewne arcymagiem,
oraz jego uczennica Tanaya. Za sprawą tej dwójki, młodzież otrzymała szanse
na zregenerowanie sił i bezpieczny azyl – wewnątrz pradawnej budowli, która okazała się tajną szkołą Magii.
Trzej
chłopcy i dwie dziewczyny zostali nakarmieni i udzielono im zdawkowych
informacji, wszak sam Bonaventius, tak po prawdzie, nie wiedział kim młodzież
jest, i co spowodowało stworzenie ich grupy. Uczniowie i uczennice, na domiar
złego, nic a nic nie pamiętali ze swej nieodległej przeszłości. Należało to
zbadać – gdyż mag nie będący świadomym swej historii kierował się prostą
ścieżką ku chaosowi i zniszczeniu…
Rozpoczęli
więc szkolenie, a ich opiekunowie mieli nadzieję, że Magia sama rozwieje
tajemnice zalegające nad losami młodzieży…
[c.d.n.]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz