wtorek, 26 sierpnia 2014

Aaron Samet Epizod 7: Słuchający szeptów /ZAKOŃCZONY/

Poprzednie epizody (przeczytaj)


Przejście przez portal było niezwykłym doświadczeniem. Aaron miał już możność doznać oddziaływania tego typu Magii zawczasu, ale tym razem czuł potęgę Czaru. Wszechświat i on sam zarazem rozpadli się na cząsteczki, by po mgnieniu okaz stworzyć się na nowo. Po otwarciu oczu, Aaronowi ukazało się zimne pomieszczenie, kamienne, z dużymi oknami, przez które wpadało sporo słonecznego światła… 



W powietrzu unosiły się drobinki kurzu i jakichś roślinnych strzępków… Portal za czarodziejem zamknął się, ale na jednej ze ścian właśnie otwierał się kolejny.

- Posłuchaj uważnie, nie zwykłem powtarzać swych słów – odezwał się głos z prawej strony. Należał do ciemnoskórego mężczyzny w sile wieku, odzianego w zwykły szary wams, przypominający kupieckie szaty.  – Rzeknę ci co będzie twym zadaniem.

- Udasz się na odległą Północ Kontynentu, do ziem leżących na granicy władzy ludu Thunn. Teren ten rządzony był, to nam wiadomo, przez ród Tyra. Tyr zjednoczył okoliczne plemiona Nordów, nawiązał kontakty z wysłannikami Cesarstwa, chciał ucywilizować ten skrawek ziemi. Wzmocnił gród zwany Kjeven i przygotował swego syna Reidmara do rządów. Nawet barbarzyńscy i okrutni Thunnowie, ludzie szczycący się pochodzeniem od samego Skagerraka – ojca wszystkich Nordów zawarli pakt z Tyrem. Żoną młodego Reidmara miała zostać dziewczynka-księżniczka Thunnów.
Dolina w której znajduję się Kjeven zwana jest Isendrage Dal – Doliną Lodowego Smoka, pełna jest tajemnic i Magii…
Nie mieliśmy stamtąd wiadomości od wielu miesięcy. Coś się tam wydarzyło, odebraliśmy sygnały o potężnej Magii Mroku, o potężnej Mocy Kapłańskiej… Nasi ludzie-łącznicy zaginęli.
Dowiedz się, co się stało, co dzieje się tam obecnie, kto rządzi, co cennego dla nas możesz tam uzyskać… Załóż siatkę kontaktów, stań się wpływowym człowiekiem.

Reidmar uwielbiał Południe, cesarskie sprawy i cywilizację – jeśli zdołasz – wkup się w jego łaski. Otrzymasz od nas polecające listy, glejty i temu podobne. Możesz zagrać dowolną postać, stać się kim zapragniesz, tylko wypełnij misję. 

Aaron Samet poczynił szybkie przygotowania, otrzymał ekwipunek i uzgodnił szczegóły swego zadania. Stworzył dla siebie tożsamość. Rzekł do ciemnoskórego mężczyzny, wysłanego jako pośrednik:
- Uwierzytelnijcie postać Rajmunda z MacTairu. To okolica niedaleko Taeir N'og, więc moja pół-shaeidańska krew nie powinna dziwić. Postać jaką zagram jest niczym więcej niż kupcem starającym się poszerzyć horyzonty handlowe swojego miasta.
Nie wiedzie tamtędy żaden główny szlak handlowy - będę podawał się za bogacza-marzyciela, który chce pociągnąć szlak handlowy przez okolice MacTairu aż do Skhembu i połączyć go ze szlakiem wiodącym na dalej na południe do ziem Sudów, pracując jako konkurencyjny łącznik północy z południem - towary będą mogły docierać do Lothańczyków i Surnejczyków bezpośrednio z północy, zamiast okrężną drogą przez ziemie Cesarstwa i Narbonu, a może i magowie z Burzowej Akademii bardziej otworzą się na ludy północy. Będę potrzebował nieco towarów z ziem Sudów i innych ludów południa... Plus jakiś magiczny podarek - słyszałem, że Sudowie potrafią tworzyć małe, zaklęte lampy zwane "Odpryskami Słońca", które świecą i grzeją jak prawdziwe słońce, którego przecież tak mało mają ludzie na dalekiej północy. Powinno się to spodobać Reidmarowi. 

Ciemnoskóry pokiwał głową. Odczekali jeszcze do wieczora, wtedy zapadła decyzja o rozpoczęciu misji. Aaron otrzymał kilka zwojów, glejty i listy polecające. Oraz słowa na pożegnanie:

- Pamiętaj, ze jarl Reidmar ceni cesarstwo i kraje Południa, ale nie ufa magom, a kapłani w jego włościach byli do tej pory faworyzowani. Uważaj na siebie. Nie zdołamy otworzyć ci portalu, ale możemy cie przeteleportować. Miejsce gdzie „wylądujesz” powinno znajdować się nieopodal Kjeven. Gdy uznasz, ze jest bezpiecznie – skontaktuj się z nami…

Czar został zainicjowany, w środku komnaty błysnęła błękitna energia, pochłonęła Aarona i cisnęła nim pomiędzy przestrzeń… Każda komórka ciała i duszy czarodzieja została oddzielona od pozostałych… Nie zabolało… ledwie zapiekło…

Potem nadeszło uderzenie gorąca. Ból. Krew i smak Esencji, gdy dookoła maga wykwitła ochronna sfera… Widział śnieg, kawałki skał, murów i eksplozje, jedną za drugą oraz słyszał słowa w języku magii…

Ocknął się obolały, w topniejącym śniegu, pod połamanym iglastym drzewem, jakiego nigdy uprzednio nie dane mu było ujrzeć… bezsprzecznie znajdował się na Północy…


Aaron użył umiejętności Mandji, szybko odszukując odległe ludzkie myśli, tropił je, szedł jakby po omacku, ale pod wieczór był pewien – zbliżał się… Dotarł na krawędź skalistej ściany i wychylając się dostrzegł w oddali, na dole dziwaczną sytuację.

Oto dwójka ludzi – ranny, ledwie dychający starzec i młódka, dziewka w szaro-czarnych szatach bronili się przed atakiem nieznanych stworzeń.

Bestie były wysokie jak dwóch mężczyzn, szerokie w barach, pokryte łuską, zamiatały ogonami i młóciły skórzastymi skrzydłami, wyrastającymi im z pleców…  Okrążyły ludzi, ale trzymały się na odległość – starzec i dziewka byli bezsprzecznie obdarzeni czarodziejskimi talentami – dwie bestie leżały martwe, spalone i konwulsyjnie poskręcane… 


Aaron rozpoczął przygotowania do wykreowania za pomocą iluzji widmowego wsparcia dla ludzi. Nim zdołał uformować czar, sytuacja poniżej nieco sie zmieniła.
Jedna z łuskowatych bestii padła na kolana, zgięła sie i zaczęła drżeć... Nad jej grzbietem uformował sie pół-eteryczny byt, wizja przedstawiająca mężczyznę w czerwieni...
Obraz począł się ruszać - mężczyzna przemówił. Najpierw powiedział kilka słów w języku wspólnym, później w mowie południa, na końcu przeszedł na dialekt Północy...
Aaron rozpoznał kilka słów: "potęga, władca, ciekawość" i imię lub miano "Runeberg"...  
Gdy zabrzmiały słowa w języku nordyjskim, Aaron wsłuchał sie, wszak nie władał tym dialektem płynnie.
Starzec i dziewka patrzyli nieufnie... ale stwory nie zamierzały, póki co, atakować...

Godzinę później Aaron opuścił miejsce czat. Widział i słyszał wystarczająco, bo ocenić, że miała miejsce swoistego rodzaju umowa, przypieczętowana śmiercią. Dziewka zwała się Elsa i służyła siłom Północy, jako czarodziejka. Zapobiegła swej śmierci, zawarła pakt z mężczyzną w czerwieni, zwanym Runebergiem, a by pokazać swą determinację – zabiła zaklęciem swego kompana – starca… Następnie, pół-etrealna wizja zniknęła a wszyscy, kobieta wraz z bestiami, w których Aaron rozpoznał niejakie abishai, pół-demoniczne sługi Mroku, odeszli. Młody czarodziej śledził ich, daleko, aż do niewielkiej groty… Ta trop się urywał, widać idący przodem użyli Magii i przenieśli się w przestrzeni…

Aaron Samet skierował swe kroki w stronę środka doliny – ku Kjeven.


Dalsze losy czarodzieja opisano w zwoju zatytułowanym "Cień nad Doliną Lodowego Smoka. Czerń".


[koniec epizodu]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz