czwartek, 28 marca 2013

Kassedihan Epizod 1: Powietrze

Esteban Faena i bezimienny kapłan, a właściwie mag udający kapłana – znany kiedyś jako Molacius zdołali ujść cało z opresji dzięki czarom.


Esteban przywołał zaklęcie przenoszące obu magów do miejsca pomiędzy światami – bezpiecznego azylu – gdzie czas płynął o wiele wolniej niż w Rzeczywistości.
Starszy z magów był poważnie ranny, potrzebował regeneracji ran – Molacius został wysłany w poszukiwaniu pomocy.





Obcy świat okazał się niebezpieczny.

Molacius musiał walczyć między innymi z Kiilati, pół-eteralnymi stworzeniami władającymi Sztuka Umysłu, które zaatakowały go w półmroku, gdyz dwa z trzech słońc widniejących na nieboskłonie co pewien czas zachodziły za potęzny górski łańcuch.

Po dwóch dniach Mol ujrzał potężne chmury zasnuwające całe niebo; wyglądały one jak gigantyczny front burzowy. Pośród obłoków można było dostrzec latające kształty – skrzydlate, potężne – szybko zbliżające się do maga.

Nagle kilkaset metrów przed Molaciusem eksplodowała ziemia, setki macek zbudowanych z wielobarwnej energii wystrzeliły w górę i pochwyciły kilka skrzydlatych kształtów.
Ktoś dosiadał stworzeń – większość sterujących spadło – macki były czujne i łapały lecących, po czym wciągały ich pod ziemię.

Dokładnie w stronę Mola pikował jeden ze stworów. Czarodziej próbował zaatakowac swoją magią - wystrzelił w strone nadlatującej bestii strumień wody, a gdy to nie przyniosło skutku, wskoczył na skrzydło stwora. Na jego grzbiecie, Mol dostrzegł walczących: kobietę odzianą na szaro i ogolonego na łyso mężczyzne w białej szacie. 


Molacius zaatakował mężczyznę, uprzednio ucinając mackę, która pochwyciła latającego stwora. Zaskoczony łysol został trafiony i spadł w dół…

Mol użył Domeny Umysłu i przejmując kontrolę nad latająca bestią, bezpiecznie wylądował poza zasięgiem macek. Przyjrzał się kobiecie…


Przedstawiła się jako Nanh-Gis, czarodziejka z bractwa mieszkającego wiele dni drogi stąd. Podziękowała za pomoc, opisując swoich wrogów jako pościg – to czarodzieje z rywalizującego bractwa znad Czerwonej Rzeki. Gdy Mol wyjawił jej cel swojej wędrówki, zaproponowała pomoc w swojej osadzie dla niego i dla rannego Estebana.


Mol zdawał się nie wierzyć kobiecie, podjął więc dramatyczna decyzję: przebił Nanh-Gis mieczem i skierował bestię, zwaną Sayapem w poszukiwaniu innych magów.

Dostrzegł jednego z ocalałych, krążącego w oddali. Dwa latające stwory kołowały, a mężczyźni mierzyli się wzrokiem. Molacius pokazał ciało zabitej kobiety w szarych szatach.

Odziany w biel wyciągnął rękę i wskazał miejsce do lądowania, samotny skalny grzyb. Tam doszło do rozmowy.


Mag w białych szatach przedstawił się jako Coriel Ber Maeris z rodu Maerisów, Władców Magii, założycieli Bractwa Strażników Równowagi. Mężczyźni próbowali wzajemnie wypytac się o interesujące ich sprawy.



Niestety wymiana zdań zakończyła się rozlewem krwi, Molacius uprzedził magiczny atak Coriela, tnąc go mieczem. Wtedy jeden z Sayapów przemienił się w potężnego, ciemnoskórego człowieka – wszystko wskazywało na to że jest zmiennokształtnym czarodziejem. Walka z nim nie należała do najłatwiejszych. Mol użył swoich Mocy i pokonał przeciwnika.



Molacius przesłuchał jeszcze konającego Coriela, wykorzystując Domenę Umysłu i uzyskał sporą wiedze na temat konfliktu między dwoma bractwami. Zabrał ekwipunek należący do pokonanych.



Ranny i wyczerpany czarodziej potrzebował bezpiecznego miejsca na odpoczynek. Gdy już go znalazł, przywracał swoje magiczne siły i przeglądał zebrane przedmioty. 

Później, na grzbiecie oswojonego Sayapa udał się w kierunku głównego celu swojej misji.

[koniec części pierwszej]


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz