Esteban
przywołał zaklęcie przenoszące obu magów do miejsca pomiędzy światami –
bezpiecznego azylu – gdzie czas płynął o wiele wolniej niż w Rzeczywistości.
Starszy z
magów był poważnie ranny, potrzebował regeneracji ran – Molacius został wysłany
w poszukiwaniu pomocy.
Obcy świat
okazał się niebezpieczny.
Molacius musiał walczyć między innymi z Kiilati, pół-eteralnymi stworzeniami władającymi Sztuka Umysłu, które zaatakowały go w półmroku, gdyz dwa z trzech słońc widniejących na nieboskłonie co pewien czas zachodziły za potęzny górski łańcuch.
Po dwóch dniach Mol ujrzał potężne chmury zasnuwające całe niebo; wyglądały one jak gigantyczny front burzowy. Pośród obłoków można było dostrzec latające kształty – skrzydlate, potężne – szybko zbliżające się do maga.
Nagle kilkaset metrów przed Molaciusem eksplodowała ziemia, setki macek zbudowanych z wielobarwnej energii wystrzeliły w górę i pochwyciły kilka skrzydlatych kształtów.
Ktoś dosiadał stworzeń – większość sterujących spadło – macki były czujne i łapały lecących, po czym wciągały ich pod ziemię.
Dokładnie w stronę Mola pikował jeden ze stworów. Czarodziej próbował zaatakowac swoją magią - wystrzelił w strone nadlatującej bestii strumień wody, a gdy to nie przyniosło skutku, wskoczył na skrzydło stwora. Na jego grzbiecie, Mol dostrzegł walczących: kobietę odzianą na szaro i ogolonego na łyso mężczyzne w białej szacie.
[koniec części pierwszej]
Molacius musiał walczyć między innymi z Kiilati, pół-eteralnymi stworzeniami władającymi Sztuka Umysłu, które zaatakowały go w półmroku, gdyz dwa z trzech słońc widniejących na nieboskłonie co pewien czas zachodziły za potęzny górski łańcuch.
Po dwóch dniach Mol ujrzał potężne chmury zasnuwające całe niebo; wyglądały one jak gigantyczny front burzowy. Pośród obłoków można było dostrzec latające kształty – skrzydlate, potężne – szybko zbliżające się do maga.
Nagle kilkaset metrów przed Molaciusem eksplodowała ziemia, setki macek zbudowanych z wielobarwnej energii wystrzeliły w górę i pochwyciły kilka skrzydlatych kształtów.
Ktoś dosiadał stworzeń – większość sterujących spadło – macki były czujne i łapały lecących, po czym wciągały ich pod ziemię.
Dokładnie w stronę Mola pikował jeden ze stworów. Czarodziej próbował zaatakowac swoją magią - wystrzelił w strone nadlatującej bestii strumień wody, a gdy to nie przyniosło skutku, wskoczył na skrzydło stwora. Na jego grzbiecie, Mol dostrzegł walczących: kobietę odzianą na szaro i ogolonego na łyso mężczyzne w białej szacie.
Molacius
zaatakował mężczyznę, uprzednio ucinając mackę, która pochwyciła latającego
stwora. Zaskoczony łysol został trafiony i spadł w dół…
Mol użył
Domeny Umysłu i przejmując kontrolę nad latająca bestią, bezpiecznie wylądował
poza zasięgiem macek. Przyjrzał się kobiecie…
Mol zdawał się nie wierzyć kobiecie, podjął więc dramatyczna decyzję: przebił Nanh-Gis mieczem i skierował bestię, zwaną Sayapem w poszukiwaniu innych magów.
Przedstawiła się
jako Nanh-Gis, czarodziejka z bractwa mieszkającego wiele dni drogi stąd. Podziękowała
za pomoc, opisując swoich wrogów jako pościg – to czarodzieje z rywalizującego
bractwa znad Czerwonej Rzeki. Gdy Mol wyjawił jej cel swojej wędrówki,
zaproponowała pomoc w swojej osadzie dla niego i dla rannego Estebana.
Mol zdawał się nie wierzyć kobiecie, podjął więc dramatyczna decyzję: przebił Nanh-Gis mieczem i skierował bestię, zwaną Sayapem w poszukiwaniu innych magów.
Dostrzegł
jednego z ocalałych, krążącego w oddali. Dwa latające stwory kołowały, a
mężczyźni mierzyli się wzrokiem. Molacius pokazał ciało zabitej kobiety w
szarych szatach.
Odziany w
biel wyciągnął rękę i wskazał miejsce do lądowania, samotny skalny grzyb. Tam
doszło do rozmowy.
Mag w białych
szatach przedstawił się jako Coriel Ber
Maeris z rodu Maerisów, Władców Magii, założycieli Bractwa Strażników
Równowagi. Mężczyźni próbowali wzajemnie wypytac się o interesujące ich sprawy.
Niestety wymiana
zdań zakończyła się rozlewem krwi, Molacius uprzedził magiczny atak Coriela,
tnąc go mieczem. Wtedy jeden z Sayapów przemienił się w potężnego,
ciemnoskórego człowieka – wszystko wskazywało na to że jest zmiennokształtnym
czarodziejem. Walka z nim nie należała do najłatwiejszych. Mol użył swoich Mocy
i pokonał przeciwnika.
Molacius
przesłuchał jeszcze konającego Coriela, wykorzystując Domenę Umysłu i uzyskał
sporą wiedze na temat konfliktu między dwoma bractwami. Zabrał ekwipunek
należący do pokonanych.
Ranny i
wyczerpany czarodziej potrzebował bezpiecznego miejsca na odpoczynek. Gdy już
go znalazł, przywracał swoje magiczne siły i przeglądał zebrane przedmioty.
Później, na
grzbiecie oswojonego Sayapa udał się w kierunku głównego celu swojej misji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz