niedziela, 8 września 2013

Ostrza i Czary Epizod 11: Lód we krwi /ZAKOŃCZONY/

Epizod 10: Wciąż naprzód! (przeczytaj)

Pomniejszona o kilku członków, kompania złożona z Terencjusza Berenosa i jego świty (ciemnoskóry Nilhor z Bentozi, setnik Hergus z Pilati – szef gwardii domowej, siedmiu gwardzistów domu Berenosa, kapłan Trzynastu o imieniu Denobiusz) oraz najemników (strzelec z Estii -Vitko Prabal i mag Salvinus) kontynuowała swą wędrówkę, uprzednio pozostawiając sprawy związane z zagrożeniem Kjeven przez wrogie siły.




Wg. Roczników cesarstwa - rok 3537,  Cesarz  Komenus Vexillos (zrodzony pod Czerwonym Sztandarem) rządził trzynasty rok.
Była późna wiosna - 9 dzień miesiąca poświęconego Protejusowi (V miesiąc roku).

Dwa dni wystarczyły by opuścili puste hale i zapuścili się w skaliste ostępy, gdzie pół roku wcześniej gniew Skorstena kazał im zawrócić. Całą drogę Salvinus pomagał patrolować okolicę. Nie napotkali ani istot ludzkich ani dzikiej zwierzyny – to ostatnie wydawało się nawet podejrzane. Sniegu było sporo, ale niebo barwiło się błękitem, wiatr dął ale nie stanowił zagrożenia. Wędrowali.

Pod wieczór, poszukując miejsca dogodnego na postój Salvinus wyczuł emanację Magii, i bez dwóch zdań była to Domena Mroku. Uprzedził gwardzistów, szepnął słówko setnikowi i postanowił zbadać niepokojące zjawisko.


Na pobliskiej polanie Salvinus odnalazł miejsce rzezi – pośrodku olbrzymiej ilości krwi, wyraźnie odznaczającej się na śniegu spoczywały zwłoki. Tak naprawdę było to ciało wcześniej zaginionego Jeremiasza, dookoła tętniła moc – magia Natury, Zmian, Dzika Magia i Mrok. Na śniegu znać było ślady zwierzęcych łap. Jeremiasz regenerował się. Salvinus postanowił przyzwać istotę, która zbadała by emanację Mroku wewnątrz ciała zmiennokształtnego maga. Przywołaniec wykonał swoje zadanie – Salvinus połączył się umysłowo z rannym Jeremiaszem – otrzymał wizję: kobiety w wyuzdanych pozach, pot, krew, spółkowanie, ugryzienia i zapach futra, a na koniec rzeź. Na ciele Jeremiasza widać było ślady po ugryzieniach… Lykantropia… Tak wywnioskował Salvinus i stropił się.



Salvinus +10PD (Role Play)



Jeremiasza zabrano do obozowiska, a Salvinus zdał relację ze swoich działań Terencjuszowi. Przysłuchiwali się Nilhor, Fergus i Denobiusz. Po długiej kłótni postanowiono nie zabijać Jeremiasza ani wypędzać go – w międzyczasie zmiennokształtny doszedł do siebie i zbudził się. Terencjusz Berenos podjął decyzję – uznał Jeremiasza za wskazówkę patronów i zdał się na los kształtowany przez Vremesa – wierzył że zmiennokształtny odegra jakąś rolę w przyszłych wydarzeniach.



Salvinus +3PD, Terencjusz +13 PD



Wędrowali cały następny dzionek, (był 12 dzień Protejusa) a pod wieczór pośród głazów i rumowisk skalnych odkryli wejście do doliny, skryte w mroku i mgle. Postanowili dostać się tam za dnia. Przygotowywali się całą noc, niespokojni i podenerwowani.



Rankiem (był 12 dzień Protejusa) przekroczyli dolną granice doliny. Wewnątrz było mroźno, karłowate drzewa i porosty pokrywał szron i lód… Buzowała magia Natury, Zmian i delikatnie szeptał Mrok. Szli. Gdy od wyjścia z doliny – potężnej skalnej ściany z wąskim przesmykiem pośrodku – dzieliło ich niespełna kilkaset metrów, zostali zaatakowani. Jeden z gwardzistów zmarł od razu, drugi został odratowany przez lecząca istotę – przyzwańca Salvinusa. Na drużynę posypały się małe, białe strzały. Salvinus osłonił kompanię tarczą Esencji, z wnętrza medalionu wydobył kolejne dwie istoty – obronnego kamiennego olbrzyma i bitewnego żywiołaka ognia.



Salvinus +13PD (Role Play, leczenie, magia)



Atakowały ich dziesiątki małych, szybkich i zwinnych goblinów. Bestie były białe, błyskały żółtymi ślepiami, ciskały dzidami, strzelały z łuków. Same nie stanowiły ogromnego zagrożenia, później pojawiły się lodowe trolle – ogromne jak dwóch mężczyzn stojących na swoich barkach… Jedną z bestii związał walką Jeremiasz – samemu przeistoczywszy się w trollo-podobne monstrum, drugą zaatakował ognisty zywiołak Salvinusa, dwie kolejne zaatakowały tarczowników. Byli ranni, konający.

Terencjusz Berenos wykorzystał swoje bitewne, rycerskie umiejętności – jego perfekcyjne cięcie rozpłatało brzuch trolla, bestia padła ale jej kwasowe wnętrzności rozlały się pomiędzy członkami drużyny.



Salvinus +40PD (trolle, gobliny), Osiągnięcie: Miano – Władca Przywołańców

Terencjusz +16PD (troll), +20 PD za cios krytyczny, Osiągnięcie: Miano - Zabójca Trolli



Estijski łucznik szył do celów, Denobiusz modlił się i przywoływał moc Trzynastu podnosząc na duchu wierzących… Salvinus używał swojej Magii… Walczyli…

Kolejne trolle zostały powstrzymane przez przywołańców Salvinusa i przez Jeremiasza. Gobliny pierzchły. Drużyna ocalała, poza dwoma zabitymi gwardzistami i kilkoma poturbowanymi.

Zbliżyli się do skalnej szczeliny, przez która mieli iść dalej – w górę, wierzyli, że ku świątyni na przełęczy…

Terencjusz wyłowił wzrokiem ludzkie ciało, tuż obok szlaku, Salvinus podszedł tam i dokonał analizy. Mężczyzna, całkowicie zamarznięty znalazł się w lodowej dolinie za sprawa czarów – teleportacji lub portalu… Terencjusz ze zdziwieniem rozpoznał w martwym osobniku swojego nauczyciela magii – czarodzieja Estebana Faenę… W jego dłoniach zaciśnięty był przedmiot – artefaktyczny flakonik zawierający Czyste, Prawdziwe Światło – Lumye. Salvinus zabrał przedmiot.

Nie mogli już pomóc Estebanowi… Gobliny nadchodziły. Salvinus szybko zbadał ciało, odnajdując na nim drobinki pustynnego piachu, pochodzącego jakby z wydm… Zastanowił się… Odchodząc zabrał medalion maga, wypełniony prawdopodobnie Mocą Esencji.



Salvinus +Ekwipunek (medalion Estebana Faeny)  +5 PD

Terencjusz +Ekwipunek (Flakonik Lumye) +3 PD



Gdy kompania zebrała się u wejścia do szczeliny, z oparów mgły wychynęły dziesiątki goblińskich wojowników. Z uśmiechem na twarzy, powoli zmieniającej się w oblicze bestii, Jeremiasz zapewnił, że powstrzyma wrogów, tak by towarzysze mogli odejść na bezpieczną odległość. Tak właśnie uczynił…



Szczelina, wąska tak że szli gęsiego, zaprowadziła wędrowców do skalnego miasta, labiryntu kamiennych tworów. Drgała magia, na ścianach widać było dziwaczne lodowe porosty i pnącza… Ściany drżały od czasu do czasu – Skorsten mruczał…

Nastroje były ponure… Modlili się, bili z myslami… Ale szli naprzód…



Dodatkowe PD za ten fragment (Role play, magia)

Salvinus +13PD, Terencjusz +13 PD


Drużyna dotarła tuz pod szczyt Skorstena. Na przełęczy widać było pozostałości przedwiecznej świątyni, kamiennego kręgu z miejscem wotywnym pośrodku i resztkami kopulastego zadaszenia… Budowla oznaczona była runami i symbolami bogini-wilczycy…

Wiatr wiał z olbrzymia siłą, spychając wędrowców… Wnętrze świątyni, o dziwo wyłożone płytami, tworzącymi posadzkę… Dookoła drgała magia – Zmiany, Powietrze i Natura…

Jeden z boków świątyni kończył się przepaścią, kiedyś fragment skalnego zbocza zsunął się w czeluść… Jeden z gwardzistów zaglądnął w dół… Wtedy drużyna została zaatakowana…

Żywiołaczne stworzenia związane z Domeną Powietrza, unoszące się w powietrzu wiry rzuciły się na kompanię…

Kilku gwardzistów, w tym ich dowódca – Hergus z Pilati – zostało porwanych przez pęd wiatru… Nie mieli szans…

Salvinus siłował się z żywiołakami, używając magii. Sytuacja była kiepska… Wtedy modlitwa Denobiusza sprowadziła boską moc Trzynastu, niezwykła siła spadła z niebios i odrzuciła stwory żywiołu powietrza, część z nich na miejscu unicestwiając… Niestety równocześnie z tym zwycięstwem podłoga świątyni zapadła się, drużyna znalazła się w podziemiach – nie odnosząc większych obrażeń…

Terencjusz powiódł wzrokiem po ocalałych – brakowało setnika Hergusa, dwóch jego ludzi oraz Jeremiasza. Salvinus starał się ich odnaleźć – na próżno…



Terencjusz +3 (role play), Salvinus +15 (role play, magia)



Ruszyli więc dalej, schodząc w głąb podziemi, czujni i skoncentrowani, w obronnym szyku. Pierwszy poziom – kamienny labirynt korytarzy wydrążonych w skałach - był pusty, następny poziom zbudowano w podobnym czasie ale korzystając z magii kształtującej – ściany były gładkie i proste. Wkrótce usłyszeli płacz, pojękiwania, szmery i inne odgłosy. Trafili do dużych sal, o prostokątnym kształcie, ujrzeli tam niezwykłe rzeczy.

W każdej z sal, na okrągłych postumentach spoczywały ciała młodych ludzi, dzieci. Pracujący wokół postumentów ludzie, wychudzeni, zgarbieni i cierpiący – zapewne niewolnicy – wlewali w usta leżących dziwaczną czarna maź. Terencjusz i Salvinus byli zgodni, spojrzeli na siebie porozumiewawczo – ciecz przypominała Czarną Krew, która wywoływała tak wiele złego w Kjeven i okolicznych wioskach – zarażała dzieci, powodując u nich szaleństwo…

Na oczach drużyny, przyczajonej nieco wyżej, na wąskiej galeryjce, jedno z leżących na postumencie dzieci ocknęło się ze specyficznego letargu i skoczyło na przechodzącego niewolnika. Wgryzło się w jego ciało, po czym plując na wszystkie strony czarną mazią znieruchomiało… Denobiusz wzdrygnął się i szepnął tylko: „Egzorcyzm, Trzynastu powinno oczyścić to plugawe miejsce”…

Niewolników i ich makabrycznej pracy pilnowali zarządcy, pochodzący najpewniej z górskiego plemienia zwanego Borjanami. Sami zniewoleni byli Nordami, musieli pochodzić z okolicznych wiosek… Gdy nadzorcy, używając pejczy i pałek zabrali się za brutalne poganianie niewolników, Terencjusz przyzwolił swoim gwardzistom działać. Dwaj Borjanie zostali trafieni cezaryjskimi oszczepami…

W dole, pośród niewolników zapanowało zdziwienie… Niektórzy drżeli z trwogi, inni krzyczeli z radości…  Denobiusz przyzwał moc Trzynastu, a Terencjusz przemówił, darując ludziom poniżej wolność.



Terencjusz +10 (role play),



Terencjusz mówił w cezaryjskim, nikt z zebranych go nie rozumiał, poza jednym człowiekiem. Okazało się, że pośród niewolników ocalał jeden z ludzi należących do kompanii Antoninusa, ojca Terencjusza. Człowiek ów, cezaryjczyk z Konstanzy, zwał się Grakhus z Korpo. Salvinus wykorzystał swą moc, by unieść Grakhusa w powietrze i umieścić na galeryjce, tuż obok drużyny. Niestety wieści, przekazane przez sługę były złe – Antoninus został zamordowany przez mrocznego maga. Grakhus znał jednak drogę do Siedliszcza czarnoksiężnika…

Nim zdążyli wyruszyć, do komnaty wbiegli kolejni Borjanie, zaalarmowani krzykami niewolników. Tuz za ludźmi, do sali dostało się kilka bestii – potężnych owłosionych i rogatych – to były istoty zwane Wendolami – drużyna widziała je już wczesniej, ale nigdy z tak bliska…



Terencjusz +2 (role play), Salvinus +8 (role play, magia)


Rozgorzała walka. Potężne stwory skoczyły ku drużynie, pojedynczymi skokami osiągając galeryjkę… Tarczownicy zasłaniali Terencjusza, stawali dzielnie, ale ciosy pazurzastych łap były zabójcze – dwaj gwardziści padli… Salvinus użył swoich przyzwańców – żywiołak ognia atakował, kamienny olbrzym osłaniał maga i drużynę… Terencjusz znów pokazywał swoje szermiercze umiejętności… Walczyli… W końcu wrogów udało się odeprzeć…



Salvinus +40PD (wendole, używanie magii),

Terencjusz 10PD (wendol), +20 PD za cios krytyczny, Osiągnięcie: Miano – Niezwykły Szermierz



Borjanie, widząc klęskę swych potężnych sprzymierzeńców czmychnęli… Grakhus popędzał kompanię. Biegli ścieżką w górę zbocza, korytarzami najpierw o gładkich, później o nierównych, kamiennych ścianach. Robiło się coraz cieplej, Salvinus przytknął dłoń do ściany i wyczuł ogromna temperaturę… Cóż, byli we wnętrzu wulkanu… Dostrzegli cos jeszcze, wąskim korytem obok ścieżki spływała czarna maź – wyglądało na to, że zdążają do źródła Czarnej Krwi

W szerokiej sali, zaraz po opuszczeniu stromych schodów otoczyła ich grupa wendoli, ci byli potężniejsi – mieli białe futro, głowy nakryte nordyjskimi hełmami, w łapach dzierżyli długie ostrza… Biegnąc, na przemian na dwóch lub czterech łapach dopadli drużynę…

Tutaj Salvinus pokazał swój kunszt – kompanię osłonił barierą Esencji, a jego przywołańcy rozstrzygnęli walkę – po krótkim czasie potężne białe wendole zostały spopielone…



Salvinus +55PD (białe wendole), Osiągnięcie: Miano – Mistrz Magii Bitewnej



Drużyna liczyła teraz niewielu śmiałków: Terencjusz i jego zaufany sługa Nilhor, trzech ocalałych gwardzistów-tarczowników, łucznik Vitko, który wcześniej w walce stracił swój łuk, kapłan Denobiusz i Salvinus oraz przewodnik Grakhus.

Kompania wkroczyła do celu wędrówki – potężnej obłej sali, otoczonej kolumnami. W kopulastym suficie znajdował się wielki, okrągły otwór – widać było nocne niebo. Na środku znajdowała się niecka-obniżenie, powyżej niej taras. Ściany ozdabiały magiczne i religijne symbole…

W niecce, przebity trzema długimi shaeidańskimi lancami konał smok. Czarna, długa na ponad dziewięćdziesiąt stóp przedwieczna bestia… Z ran na jej ciele wypływała przeklęta Czarna Krew.  

I gdy wydawało się, że szok nie może być większy, dostrzegli postać zbiegającą z tarasu – mężczyznę w czarnych szatach. Ujrzeli jego oblicze, gdy zrzucił kaptur – był to Antoninus Geda Berenos – pan rodu i ojciec Terencjusza.



Salvinus +10PD Podążanie za wątkiem Śladami Antoninusa Berenosa

Terencjusz +15PD Podążanie za wątkiem Śladami Antoninusa Berenosa



Dopiero tutaj wydarzyły się naprawdę dramatyczne rzeczy. Antoninus okazał się szaleńcem, jakby nosił w sobie dwie osoby: z jednej strony kochał swego syna i chciał wraz z nim powstrzymać Mrok, z drugiej pragnął mocy – chciał rządzić światem, a początkiem jego konkwisty stać się miało zaatakowanie Kjeven. Zakażone Svart Blud – Czarną Krwią dzieci miały być częścią armii Antoninusa. Mówił jeszcze o eksplozji Skostena i Czarnym Deszczu. Postradał zmysły…  ale powiedział ważne słowa: Terencjusz musiał wybrać jedną z dwóch ścieżek – albo podążyć za Mrokiem, którego chciał go nauczyć ojciec i Esteban Faena… albo wybrać światło…

Dobra strona Antoninusa chciała by jego syn dobił smoka – do tego potrzebował aktywować Lumye – artefaktyczne Światło…

Terencjusz musiał teraz zdecydować – wybrał Światło… Za to w Antoninusie zatriumfował Mrok…

Grakhus został zabity dotykiem Mroku, przed atakiem na swego syna Antoninus został powstrzymany przez Nilhora – ten szybko i sprawnie ściął głowę niedoszłemu „władcy świata”.  Było to szokujące, ale zdawało się że tak musiało być…

Terencjusz, pan rodu Berenosa musiał uczynić jeszcze jedną rzecz – źródło Domeny Światła płonęło w nim – ruszył by dobić smoka…

Tuż przed czynem stała się jednak kolejna niespodziewana rzecz – Nilhor z Bentozi pochwycił swego pana i próbował go zabić gołymi rękami…

Terencjusz nie rozumiał… Nilhor cedził gorzkie słowa: „za lata niewolniczej służby, za upokorzenia z rąk rodu Berenosa, za śmierć rodziców-niewolników, nie żyje Antoninus, zgiń i ty!”.

Salvinus czuwał jednak. Użył potężnej magii. Obezwładnił czarnoskórego wojownika i spojrzał na Terencjusza. Ten pokręcił głową i wydał przyzwolenie. Salvinus cisnął ciałem Nilhora w górę, ku otwartej na nocne niebo kopule świątyni. Porywisty wiatr zabrał dawnego przyjaciela i sługę – teraz zdrajcę… Światło Lumye na piersi Terencjusza zgasło…



Salvinus +10PD (role play, magia), +40PD za ukończenie wątku Śladami Antoninusa Berenosa

Terencjusz +20PD (role play, wybór), +50PD za ukończenie wątku Śladami Antoninusa Berenosa, uzyskanie Domeny Światła



Zmęczony i pełen wewnętrznych rozterek Terencjusz podszedł do smoka i ujął w rękę jedną z lanc. Nakierował ją na serce potężnej istoty… Pchnął… Całą salę zalało Światło…

W tym czasie Salvinus starał się rozwikłać tajemnicę – nad czym pracował Antoninus, tak naprawdę – i przeglądał i analizował pracownię szalonego maga, znajdująca się na tarasie…

Doszedł do pewnych wniosków, choć brakowało mu czasu. Zastanawiał się do czego mogłyby służyć trzy portale umiejscowione na trzech postumentach…

Gdy smok umierał Salvinus przezornie wskoczył do jednego z magicznych przejść



Salvinus +10PD (role play), +15PD za ukończenie wątku Klątwa Czarnej Krwi - Svart Blud,  +10PD za rozpoczęcie nowego wątku,  

Terencjusz +5PD (role play), +30PD za ukończenie wątku Klątwa Czarnej Krwi - Svart Blud, +80PD (zabicie konającego smoka) Osiągnięcie: Miano – Zabójca Smoków



Terencjusz, Denobiusz, Vitko Prabal i trzej gwardzisści pozostali w przedwiecznej świątyni. Jeden z tarczowników ujawnił się jako „świadczący” i uznał Terencjusza za godnego do wstąpienia na cesarski tron. Denobiusz skwapliwie przytaknął… Terencjuszowi kręciło się w głowie… Flakonik Lumye znów błyszczał Światłem…

Czy tam miałoby się to zakończyć? Usiadł na stopniach wykutych w skale i zamknął twarz w dłoniach… Był młodym człowiekiem, na którego barkach spoczęła właśnie ogromna odpowiedzialność… Cóż miał teraz uczynić?





[koniec epizodu]









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz