niedziela, 27 kwietnia 2014

Władca Przywołańców Epizod 2: Sny pełne ziaren Piasku /ZAKOŃCZONY/

Poprzednie epizody (czytaj)


Salvinus odpowiedział na umysłową wiadomość:
"Jeżeli zaiste jesteście stwórcami tak wspaniałego miejsca to chylę przed wami i waszym magicznym rzemiosłem czoła. Zwą mnie Salvinus a kimże jesteście Wy, budowniczowie pradawnego miasta?"
I od razu starał się wykryć czy da się zlokalizować źródło tego magicznego przekazu.




Magia dobiegała zewsząd - skały emanowały, piasek pomiędzy nimi. Salvinus słyszał szept w umyśle:

"Witaj Salvinusie, władco Przywołańców i Demonów. Zuchwały jesteś, ale i odważny. My, to sługi Piaskoluda... Pana tego miasta, tych skał.
Nienawidzimy Mroku, więc zwalczając go - jesteś nam przyjacielem. Masz naszą opiekę i pomoc. Znajdź wytchnienie, odpocznij w skalnym zaciszu. Jesteś bezpieczny.
Nasze sługi zaatakowały Mrocznych. Postarają się ich pokonać, zwalczyć. Przeklętnicy muszą opuścić granice naszego skalnego miasta...
Nie mamy dla ciebie strawy, gdyż nie korzystamy z takowych rzeczy, ale odpoczywaj. Gdy nabierzesz sił - wezwij nas... 
Niechaj szum piasku ukoi cię i ześle ci sen..."

Mag znalazł sobie ustronne miejsce, pod skalnym nawisem, obok piaszczystej, gładkiej przestrzeni... 
Było ciemno, ale chmury rozwiały sie i księżyc świecił dosyć jasno. To była spokojna, ktoś rzekłby nawet - piękna - noc... Posilił się nieco podróżnym jadłem.
I rozpoczął.
Wyskoczył Świetlik, błysnął jasnością... więc odruchowo wypuścił następnego w kolejności - Bezimiennego Tłumacza – ten przybrał formę pół-eterycznego staruszka, pomarszczonego, siwiutkiego, quasi-gnoma... 
Salvinus chciał wyrzucić także Ympusa ale coś się wydarzyło. Drgnęła Czarna Magia... 
Świetlik zassał światło do wewnątrz i zamienił się w kulę nieprzejednanej czerni... emanując Mrokiem...
Tłumacz zakasłał... złamał sie w pół i zaczął wypowiadać słowa w jakimś nieznanym Salvinusowi języku... plugawym i odrażającym... 

Władca Przywołańców spojrzał na swój medalion, unosząc go na dłoni... skóra na piersi, w miejscu gdzie medalion dotykał ciała poczerniała mu... Podobnie stało się teraz z dłonią... Pajęczyna jakiejś mrocznej siły, może choroby lub zarazy ... zaczęła rozprzestrzeniać się... Niezbyt szybko, ale wyglądało to paskudnie... 

Tak rozpoczął się mroczny okres dla Salvinusa. Na szczęście Piaskolud i jego sługi potrafili pomóc. Wysłali Władcę Przywołańców na misję - trudną, żmudna ale dającą nadzieję na "wyleczenie".

Dalsze losy czarodzieja opisano w zwoju zatytułowanym "Zamek Pana Koffu".

[koniec]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz