Salvinus
odpowiedział na umysłową wiadomość:
"Jeżeli zaiste
jesteście stwórcami tak wspaniałego miejsca to chylę przed wami i waszym
magicznym rzemiosłem czoła. Zwą mnie Salvinus a kimże jesteście Wy, budowniczowie
pradawnego miasta?"
I
od razu starał się wykryć czy da się zlokalizować źródło tego magicznego
przekazu.
Magia dobiegała zewsząd - skały emanowały, piasek pomiędzy
nimi. Salvinus słyszał szept w umyśle:
"Witaj Salvinusie,
władco Przywołańców i Demonów. Zuchwały jesteś, ale i odważny. My, to sługi
Piaskoluda... Pana tego miasta, tych skał.
Nienawidzimy Mroku, więc
zwalczając go - jesteś nam przyjacielem. Masz naszą opiekę i pomoc. Znajdź
wytchnienie, odpocznij w skalnym zaciszu. Jesteś bezpieczny.
Nasze sługi zaatakowały
Mrocznych. Postarają się ich pokonać, zwalczyć. Przeklętnicy muszą opuścić
granice naszego skalnego miasta...
Nie mamy dla ciebie strawy,
gdyż nie korzystamy z takowych rzeczy, ale odpoczywaj. Gdy nabierzesz sił -
wezwij nas...
Niechaj szum piasku ukoi
cię i ześle ci sen..."
Mag znalazł sobie ustronne miejsce, pod skalnym nawisem, obok
piaszczystej, gładkiej przestrzeni...
Było ciemno, ale chmury rozwiały sie i księżyc świecił dosyć jasno. To była
spokojna, ktoś
rzekłby nawet
- piękna - noc... Posilił się nieco podróżnym jadłem.
I
rozpoczął.
Wyskoczył
Świetlik, błysnął jasnością... więc odruchowo wypuścił następnego w
kolejności - Bezimiennego Tłumacza – ten przybrał formę pół-eterycznego
staruszka, pomarszczonego, siwiutkiego, quasi-gnoma...
Salvinus
chciał wyrzucić także Ympusa ale coś się
wydarzyło. Drgnęła Czarna Magia...
Świetlik zassał
światło do wewnątrz i zamienił się w kulę
nieprzejednanej czerni... emanując Mrokiem...
Tłumacz
zakasłał... złamał sie w pół i zaczął wypowiadać słowa w jakimś
nieznanym Salvinusowi języku... plugawym i odrażającym...
Władca
Przywołańców spojrzał na swój medalion, unosząc go na dłoni... skóra na piersi, w miejscu gdzie medalion dotykał ciała poczerniała mu... Podobnie stało się teraz z dłonią... Pajęczyna jakiejś mrocznej siły, może choroby lub zarazy ... zaczęła rozprzestrzeniać się... Niezbyt szybko, ale wyglądało to paskudnie...
Tak rozpoczął się mroczny okres dla Salvinusa. Na szczęście Piaskolud i jego sługi potrafili pomóc. Wysłali Władcę Przywołańców na misję - trudną, żmudna ale dającą nadzieję na "wyleczenie".
Dalsze losy czarodzieja opisano w zwoju zatytułowanym "Zamek Pana Koffu".
[koniec]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz