Dzionek
rozpoczął się słonecznie, było ciepło, rześko i pachniało latem. Wedle rachuby
cesarstwa, następnego dnia wypadało
święto – Pierwszy Dzień Lata. Wszystko, dosłownie wszystko, zapowiadało
„Zmianę”…
Bohaterowie
musieli postanowić, co mają czynić dalej. Spraw było multum, czas biegł
nieubłagalnie.
Znajdowali
się w druidycznej Kniei, sam gospodarz, jedyny ocalały z „kapłanów przyrody” - Alfhaim Korpen, zwany Krukiem musiał skupić
się na obronie pieczęci – jedynie trzy były całkowicie nienaruszone, jedna
przepadła, kolejna została solidnie nadwątlona przez magię…
Pośród magów
zgromadzonych w Kniei próżno było szukać chętnego by przewodzić drużynie… Niby były
jakieś sprawy, które łączyły ich – ochrona Kniei chociażby – ale czarodzieje
mieli także swoje własne sprawy… chcieli zająć się nimi… Nadszedł czas wyborów,
decyzji, czas „splątanych ścieżek”.
Odbyła się szybka narada.
Alfhaim Korpen przypomniał wszystkim legendę,
przypowieść z początków bytności ludzi na Kontynencie. Trzej bracia,
przywódcy trzech plemion, związali swoje losy z trzema potężnymi bytami-
przedmiotami „smoczego pochodzenia”, z nich czerpali moc i władzę… Każdy z tych
przedmiotów powiązany był ze specyficzną energią – pradawną i nieokiełznaną…
Na Północy rządził Skagerrak – potężny
wojownik, którego lud wybrał surowość i honor, ale także nie stronił od szeptów
Mroku. Władca Północy powiązał swą moc z
Czaszką Lodowego Smoka, zwaną także Czaszką Czarnego Smoka…
Na odległym Południu zamieszkał lud Mędrca
zwanego także Imperatorem. Pojednali się oni z pradawnymi shaeidami,
którzy w następnych wiekach nauczyli ludzi arkan Magii. Ponoć, po pokonaniu
straszliwego jadowitego Smoka, Imperator-Mędrzec stał się owym potworem, a gdy
w końcu zmarł, jego następcy czerpali potęgę z czaszki Imperatora, zwanej
Bur-Zhur.
Jednak pierwszym z obdarowanych przez
potęgę był Konstantios, pan na Konstanzie, pierwszy z cesarzy.
Jego lud wydał walkę shaeidom i krasnoludom, gdyż czuł się silny. Raz, że cesarz
posiadał Czaszkę Smoka a dwa, że zawarł sojusz z trzynastoma istotami (zwanymi
później Trzynastoma Spętanymi), które stały się z biegiem czasu patronami jego
ludu… Czaszka Smoka miał zostać unicestwiona, ale istnieją legendy wzmiankujące
o ukryciu tejże gdzieś… gdzieś w okolicach cesarskiej stolicy…
Każdy z
tych trzech przedmiotów miałby, wedle słów druida, moc powstrzymywania w ryzach
jednej z trzech mocy smoka – wypuszczone na świat – zdołały by go zniszczyć, a
na pewno zachwiały by krucha równowagę…
Knieję powołano by pętać dawną moc Lodowego
(Czarnego) Smoka… Druid pragnął wypełnić swój los… i ponowił swą
prośbę o pomoc…
Trzeba było ochronić pozostałe pieczęcie i
spróbować naprawić lub wykreować nową… do tego potrzebni byli inni druidzi
– można by po nich wyruszyć, ale
zabierało by to sporo czasu… Kierunki były trzy – kręgi druidyczne na
południowym wschodzie, siedziby druidów na ziemiach Białobrodych, krasnoludów z
góry Thrygg, na północ lub wyspa Torrum Galdra, gdzie magowie Północy czasem
spotykali się z druidami…
Poza
tym następny dzień miał przynieść Uroczystość
Ofiarowania jarlowych dzieci. Druid wyjaśnił, że wedle jego podejrzeń,
ingerencja obcej dla tych stron mocy Trzynastu mogłaby naruszyć porządek
wszechrzeczy i zaburzyć funkcjonowanie Kniei… Jarl na pewno nie zdawał sobie
sprawy z zagrożenia, lub może nie chciał do siebie dopuszczać takich myśli…
Magowie spojrzeli po sobie, ich
twarze zdawały się „pochmurnymi zwierciadłami”. Szemrali między sobą…
Blisko
siebie siedzieli młody Południowiec, mag
Varisella, nazywany Szalką oraz jego niedoszły ciemiężyciel – Eroch Gładkolicy – na poły szaman i
zwiadowca, a może czarnoksiężnik… Obok naradzali się Aram, władca nieokiełznanego Ognia i czarodziej Salvinus, pan Przywołańców. Obok nich
przycupnął Strażnik Gór – Krumm, on
trapił się podwójnie – sam był w połowie prawie druidem, szczególnie martwiło
go zachwianie równowagi… Cichy, odziany
na czarno Niklas obserwował wszystkich, gotów do drogi – do Kjeven, gdzie
wzywał go sam jarl, a zupełnie z boku przysiadł młody czarodziej Aaron, wcześniej podający się za kupca z Południa –
on także poprosił druida o możliwość przedostania się do grodu…
Alfhaim, obawiający się kolejnych ataków,
zamknął przejście między Kjeven a Knieją, ale wspomniał, iż może
otworzyć pomniejsze ścieżki – zamykane zaraz po przejściu podróżnych…
Druid nie chciał odpowiadać na żadne
pytania, pragnął jak najszybciej zająć się obroną Kniei,
przypomniał tylko, że nic nie wie na temat losów swego ziomka Traela Zielonego,
twórcy Kniei, powątpiewał także, czy jarl mógłby coś wiedzieć…
Magowie zwrócili się do siebie –
Eroch zagadnął Krumma, później Salvinusa i Varisellę. Z kolei Salvinus chciał
zamienić słowo z Aaronem.
Gdy rozmawiali, Alfhaim zakrzyknął trwożnie…
Odkrył kilka niebezpiecznych miejsc na
terenie Kniei – pojawiły się one z Nienacka, pełniło się tam nieco Magii
Chaosu, domena Zmian oraz Czarna Magia… Jedno
z miejsc było szczególnie groźne – otwierał się tam korytarz prowadzący do
silnego magicznego źródła… na zewnątrz poza Knieję…
Magowie
musieli zdecydować co czynią… Czy się podzielą, dokąd wyruszą?
Rozmawiali, radzili. Eroch
zagadnął do Krumma, Salvinusa i Variselli w te słowa:
- Jarlowi wytłumaczyć
trza, co sie dzieje, na osobności i żeby był świadomy tego, ze musi strzec
sekretów swoich ludzi, żeby miał zawsze oko na kapłanów i na czarodziei co do
niego wpadają niby w odwiedziny, bo ma potężną moc pod sobą, prawda go wyzwoli,
zło lub dobro…
Odpowiedzieli mu.
Salvinus:
- Dawno już o tym, Erochu, pomyślałem, jednak splot
aktualnych wydarzeń i losów nas wszystkich zaplątał się bardzo i trzeba rozwagi
i dobrego planu, żeby tych nici nie zerwać! I nie doprowadzić do zachwiania
sił, do którego może dojść lada moment. Niebawem mam nadzieje padną słuszne
decyzje...
Krumm:
- Zgadzam się z tym, i
chcę się z Jarlem rozmówić. Twoje argumenty pokrywają się z moimi więc
mogę się z Tobą wybrać do jarla.
I Varisella:
- Postaram się Jarla uświadomić,
choć myśli moje inny problem rozgryźć się starają. Spytam druida czy
jesteśmy mu w jakiś sposób przyjść z pomocą w odbudowie lub ochronie
pieczęci... i martwi mnie ten się korytarz na zewnątrz kniei ... tam emanuje
Dzika Magia ... jako jedyny nosisz jej znamię ... możesz ja spróbować zaburzyć
jakoś ?
Aaron czekał na pytania, ale
Salvinus zadumał się i ostatecznie rzekł:
- Wybacz Aaronie, wrócimy do tego, teraz
chciałbym rzec coś do was wszystkich.
I
zrobił to:
- Towarzysze przed nami kilka ciężkich
decyzji i wyborów. Każdy z nas przybył
do tego miejsca z własnymi celami jednak los sprawił że dane nam było spotkać
się i połączyć swoje siły we wspólnym wysiłku ochrony Kjeven. Mam nadzieję,
że każdy z was, jak tu stoi, wierzy, że ochrona Kjeven i Kniei stoi ponad
naszymi własnymi celami. Żaden z nas nie jest w stanie podołać samemu
brzemieniu jakie na nas spadło, dlatego ufam, że współpracując damy radę
odeprzeć wroga i zapewnić bezpieczeństwo mocy, którą ochrania Knieja.
Musimy się podzielić część z nas musi bronić Kniei, część bronić Kjeven, i ktoś musi
porozmawiać z jarlem Reidmarem, o tym jak ważna jest jego rola w Kjeven, i
pozwolić mu zrozumieć co się tu dzieje.
Moja propozycja jest następująca: Eroch, Varisella oraz Aram mogli by zająć
się obroną Kniei. Myślę że ich moce uzupełniają się na tle że nie znajda
sobie równego przeciwnika. Aaron, Niklas
oraz nieobecny tu Sish wspomagani
wojownikami Kjeven mogli by zająć się obroną miasta. Krumm jako człowiek z tej ziemi związany z druidyczną wiarą oraz jako
krasnoludzki przyjaciel razem ze mną udał by się do jarla żeby z nim rozmawiać…
Towarzysze, cóż powiecie na taki podział
ról?
Varisella odezwał się pierwszy:
- Do grodu jarla powinien udać sie Niklas, wszak to on został
tam wezwany...
Nim Niklas zabrał głos, przemówił Aram. Towarzysze
spojrzeli na niego bacznie. Aram z
Hawaar stracił w walce z arcymagami swoje ramię. Alfhaim zdołał wykreować
dla czarodzieja symbiotyczną istotę, która stworzyła drewniano-podobne ramię z
chwytną dłonią… Wyglądało dziwacznie, ale spełniało swoją rolę…
Aram:
- Salvinusie chętnie podejmę się pomocy przy obronie Kjeven. Będąc tam
będę mógł też wspomóc Cię przy
działaniach na Zamku, ale też
przejść do Kniei. Zastanawiam się jeszcze nad jednym pomysłem. Dość
ryzykownym myślę. Może my pierw uderzymy
na naszego przeciwnika? Zaatakujemy po kolei wspólników Koffu, a na koniec
jego samego. Ryzyko jest spore jednak jeżeli się plan powiedzie to Kjeven nie
ucierpi w ogóle. Niestety może dojść do
takiej sytuacji, że w czasie gdy będziemy walczyć z jednym sługą drugi dokona ataku...
nie będziesz też miał ewentualnego atutu w rozmowie z Jarlem w postaci obrońców
lub przeciwnika pod zamkiem.
Wybierz co wg Ciebie
będzie lepsze dla mieszkańców Doliny lub dla spraw polityki...
Krumm mruknął:
- Nie ukrywam, że chciałem się w pierwszej
kolejności rozmówić z Jarlem więc Twoja
propozycja Salvinusie bardzo mi odpowiada.
Pomysł ataku na Koffu i jego popleczników
wydaje się kuszący ale jest zbyt ryzykowny.
Uważam że nie możemy lekkomyślnie pozostawić Kniei i Kjeven bez obrony. Nawet
pomniejsi słudzy zła w tej sytuacji mogą wyrządzić ogromne spustoszenie gdy my
będziemy się starać wyeliminować Koffu.
Zdecydowanie
odradzam podjęcie takiego ryzyka.
Serce podpowiada mi aby zostać w Kniei aby
ją chronić ale spotkanie z Jarlem jest ważniejsze dlatego podpisuje się pod Twoim planem Salvinusie. Co więcej będę mógł
komunikować się z druidem więc mogę
pełnić rolę łącznika pomiędzy obrońcami Kniei i Kjeven.
Aram
pokiwał głową i odparł:
- Częściowo masz rację
Krummie, sam mam obawy i nie jestem
pewny czy ryzyko jest opłacalne. Jednak wolę przedstawić wszystkie dostępne
opcje. Chcę też Wam uświadomić, że Koffu
wraz ze swoimi sługami jest bardzo niebezpieczny. Zresztą sami
widzieliście, że razem dopiero mogliśmy pokonać jednego z nich. Nie wiem co
może się zdarzyć gdy się zjednoczą. A Koffu
bardzo zależy na tym co jest pod Kjevem i podpisze z każdym pakt by się do
tego dostać.
Eroch wypowiedział się w te słowa:
- Krummie, jasne, ze wybiorę się z Tobą… Salvinusie, wydaje mi się, że nie ma na co czekać a
trzeba podjąć działanie, bo moc ogromna przepływa przez ta krainę i gdyby zło
zawładnęło nią było by to nie korzystne dla świata…
Niklas
pokręcił głową i przypomniał:
- Jarl wzywa mnie do siebie na spotkanie, więc macie okazję mu to wszystko
co chcecie przedstawić, oczywiście jeśli
się zgodzi z Wami rozmawiać…
Eroch przez chwilę dumał,
po czym dodał:
- Varisella wspomniał o chaotycznym korytarzu… Oczywiście,
że mogę spróbować ogarnąć to przejście i jeżeli otwarło się ono powinniśmy tam ruszać bo pewnie wylezie z
niego któryś z popleczników Koffu...
Ma racje ten Władca Przywołańców,
powinniśmy zjednoczyć nasze siły z
Varisellą i jak najprędzej udać się do tego otwartego przejścia, wy ruszajcie w
swoją stronę i niech magia wam sprzyja.
Krmumie
niech mądrość natury prowadzi twój język i myśli abyś mógł skłonić Jarla do
podjęcia odpowiednich decyzji,
wygnanie kapłanów dla przykładu i pozostania przy wierze swoich przodków, co na
pewno wzmocni aurę tego miejsca.
Odezwał się także Aaron:
- Myślę, że Salvinus postawił
sprawę jasno. Zdaję sobie sprawę, że nie macie powodów, by mi ufać, dlatego posłucham i pomogę bronić
Kjeven. Chciałbym wam też zaproponować pewien układ - mogę myślowo połączyć po jednej osobie z obu grup ze mną i pomóc w komunikacji,
między nami. W ten sposób na bieżąco wiedzielibyśmy co się dzieje z innymi
i moglibyśmy w razie konieczności pośpieszyć im na pomoc.
Varisella potwierdził, że
zgodnie z planem, pozostanie w Kniei. Aram rzekł:
- Jeżeli to nie problem to zostanę w Kniei by pomóc jej bronić przed tym
co się teraz pojawiło. Jednak jeżeli
Druid obawia się moich mocy to udam się bronić Kjeven.
Alfhaim nie odpowiedział, przyglądał się tylko bacznie Aramowi. Salvinus odparł:
- Aramie
prosił bym Cię żebyś pozostał w Kniei.
W trójkę będzie wam łatwiej bronić tego miejsca. Postanowione. Ruszajmy póki
nie będzie za późno...
Po czym Władca
Przywołańców poprosił Alfhaima o otwarcie przejścia pod gród jarla
Reidmara.
[koniec epizodu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz