niedziela, 28 września 2014

Ostrza i Czary Epizod 15: Cień nad Doliną Lodowego Smoka. Zwadnik. /ZAKOŃCZONY/

Poprzednie epizody (przeczytaj)


Drużyna uległa podziałowi. Druid Alfraim Korpen, zwany Krukiem, korzystając z władzy nad Knieją wykreował bezpieczne przejście do Rzeczywistości – nieopodal Kjeven, do małego zagajnika, położonego nad jednym ze stawów… Ruszyli tam bohaterowie mający bronić grodu i rozmawiać z jarlem Reidmarem





Mag czarnych szat, wezwany przez władcę – Niklas syn Hakkona, władający przywołańcami Salvinus, reprezentujący krasnoludów z góry Thrygg – pół-druid Krumm oraz młody, tajemniczy czarodziej Aaron.

W Kniei pozostali trzej śmiałkowie, nastawieni na obronę i walkę z ewentualnymi najeźdźcami: potężny i nieprzewidywalny mag Ognia – Aram z Hawaar, wszechstronnie uzdolniony Varisella zwany Szalką oraz czarownik Eroch Gładkolicy.

Obrońcy Kniei debatowali. Wiedzieli o pojawieniu się kilku miejsc pogrążonych w magii Chaosu i Mroku – były to uroczyska. Jedno z nich skrywało korytarz poza Knieję…

Eroch rzekł:

- Musimy zbadać przejście, Aramie współpracuj z Szalką, mam nadzieje że ty Varisello podołasz okiełznaniu mocy Arama, gdyby przyszło, co do czego…
Jaki jest wasz plan zacni magowie? Z mojej strony zawsze możecie liczyć na szybkość i Dzikość magii...

Varisella odparł:

- Obawiam się ze przejście na swoje źródło w obozie i doprowadzi nas do źródła ataku na osadę. Zapewne jak coś chce wejść do Kniei, to również właśnie tą drogą zaatakuje. Może jesteś w stanie Erochu zburzyć Magię emanującą z tego korytarza?
Co do mocy Arama... Cóż... Niezbadane są ścieżki Magii…

Aram dodał:

- Możemy próbować z jednej strony zdestabilizować korytarz jak i blokować go, tak by z niego nic nie wyszło. Da to więcej czasu Erochowi jak i Druidowi.

Varisella:

- Myślisz ze mógłbym spróbować "uporządkować" materię która zaczyna tworzyć korytarz?  Aby go po prostu zamknąć lub opóźnić jego otwarcie po wcześniejszym zadziałaniu Erocha wewnątrz dziką magią…

Eroch pospieszał:

- Więc cóż, ruszajmy zbadać sprawę zanim będzie za późno…

Aram pokiwał głową i rzekł:

- W takim razie ktoś poda kierunek? Może poprosimy Druida o teleportowanie lub wykorzystanie tych stworzeń co ostatnio do przemieszczania? Będzie szybciej. Przy okazji, chciałbym dowiedzieć się, czy jest możliwość współpracy przy rzucania czarów - tak by zaklęcie rzucone przez nas mogło stworzyć jedno wspólne, które umożliwi pokonanie nawet bardzo potężnego przeciwnika… Oczywiście zrozumiem jeżeli cenicie sobie indywidualność... ale zawsze warto zapytać.

Eroch rozciągnął usta w uśmiechu. Zgodził się:

- Ja nie widzę problemu we współpracy. Myślałem o wspomożeniu się Domeną Natury, by zrobić zamieszanie w tym przejściu...

- Szanowny Druidzie – zwrócił się do Alfhaima - czy mógłbyś nas jak najszybciej przenieść w odpowiednie miejsce ?

Kapłan Natury był gotów… Nim  przywołał swe sługi by ułatwić drogę, czarodzieje wymienili jeszcze kilka uwag.

- Myślałem, aby Gładkolicy zamieszał w środku z Naturą a ja spróbuje zamknąć ... lub chociażby opóźnić otwarcie tego korytarza – rzekł Varisella, po czym zwrócił się do Arama -  Czy twoja moc Ognia może być wyzwolona na odległość?

Zapytany, rozpromienił się:

- Jeżeli chodzi wam o klasyczną kulę ognia - to jak najbardziej…

- Kształt jest nieistotny  – odparł Varisella - chodzi o spustoszenie…

Dalsze wywody przerwało pojawienie się dziwacznych, długowłosych stworzeń, które przypominały nieco istoty ludzkie, ale posiadały chwytne kończyny i ogony, i bardzo szybko poruszały się pomiędzy drzewami…

- Uważajcie na siebie – rzekł im na koniec Alfhaimzwłaszcza ty, magu Ognia… Pamiętaj o konsekwencjach…

Wyruszyli…

Tymczasem druga część drużyny pojawiła się nieopodal Kjeven i skierowała się do grodu… Zastanawiali się, czy jarl skłoni się do rozmowy z wszystkimi. W myślach układali słowa do władcy…


Salvinus rzekł do wszystkich:

- Sytuacja nie jest prosta i rozmowa z jarlem również nie będzie prosta.
Pamiętajcie że Jarl powierzył się opiece kapłanom Trzynastu i ich patronom. Słowa dobierajcie rozważnie i z wielką starannością, nie wolno nam obrazić jego nowej wiary ani jego samego. Jarl zdaje się nie rozumieć sytuacji, a naszym zadaniem jest mu ją uświadomić i postarać się o to żeby stanął po stronie Równowagi i Porządku. Musimy przekonać Jarla że istnienie i przetrwanie Kniei jest najważniejsze. Ruszajmy póki jeszcze jest czas na rozmowę...

Po czym poprosił Krumma o rozmowę w cztery oczy… podszedł do pół-druida, wziął go na stronę, i rzekł przyciszonym głosem...
- Krummie, myślę że mogę Ci na tyle zaufać żeby przekazać pewną tajemnicę. Trojaczki Jarla nie zostały spłodzone przez niego, o czym on sam najprawdopodobniej nie wie. Ich prawdziwy ojciec nie chce dopuścić do ceremonii. Przypuszczam że jest zdeterminowany zrobić wszystko żeby do niej nie dopuścić. Nie wiem jakie mają te dzieci znaczenie dla kapłanów i co się stanie podczas samej ceremonii ale jeżeli królewska krew odgrywa tu kluczową rolę to mogą zdarzyć się bardzo nieoczekiwane rzeczy, dlatego tak samo ważne jak przekonanie go do tego aby pomógł bronić Kniei jest odwieść Jarla od przeprowadzenia tej ceremonii. W sytuacji kiedy nam się to nie uda będę zmuszony przed ceremonią wykraść trojaczki i przetransportować je w bezpieczne miejsce. Mówię Ci o tym nie dlatego że chcę byś mi w tym pomógł a jedynie byś znał moje intencje.
Wydaje mi się że ceremonia może ujawnić ten sekret i gniew Jarla może zostać skierowany na dzieci które nie są niczemu winne. Mam nadzieję, że fakt że posiadam róg "Białobrodych" będzie dla Ciebie wystarczającym znakiem że jako ich przyjaciel jestem godny zaufania.
Jeśli gnębią Cię jakieś pytania to zadawaj je bez skrępowania a udzielę Ci wszelkich niezbędnych odpowiedzi.

Krumm zmrużył oczy i odparł. Cedził słowa:

- Hmmm… to chyba pierwszy raz kiedy rozmawiamy szczerze. Od początku naszych "przygód" każdy z Was Magów miał swoje cele i obawiam się że nie wszyscy dążymy do tego samego.
Powiedz mi prawdę -  o co tu chodzi?
Kto z Was magów chce dostać się do mocy z pod Kjeven a kto do skarbca z latającego miasta?
Komu zależy na usunięciu kapłanów a komu na tym żeby nie doszło do ceremonii? Nie wiem sam kto jest większym wrogiem czy arcymag z latającego miasta czy ktoś z naszej tak zwanej "drużyny".
Kto jest prawdziwym ojcem dzieci Jarla i dlaczego tu wszyscy jesteśmy? Tylko nie wciskaj mi bredni o "zrządzenie losu".
Proszę powiedz mi o co tu naprawdę chodzi...
Wydaje mi się że możemy sobie wzajemnie zaufać, tym bardziej, że oboje mamy rogi "Białobrodych" i oboje chcemy "pozytywnie" zakończyć tą historię.

Salvinus pokiwał głową i odpowiedział. Mówił spokojnie, bez cienia wahania czy wątpliwości:

Krummie, tak więc szczerze i bez ogródek.
Latający zamek należy do niejakiego Koffu i, niestety przeze mnie i przez Arama wylądował w tej okolicy. W skrócie wyglądało to tak.
Kilka miesięcy temu na dalekim Południu starłem się z oddziałem wyznawców Mroku, któremu przewodził bardzo potężny szaman mroku. Większość z nich udało mi się zgładzić jednak szaman zdążył rzucić na mnie przekleństwo. W moim ciele i źródle Magii zadomowił się Mrok, który  powoli i systematycznie przejmował nade mną kontrolę.
Poznałem istotę zwaną "Piaskoludem",  która wskazała mi sposób na uleczenie przekleństwa. Przedmiot, który miał tego dokonać miał znajdować się w skarbcu latającego zamku Koffu. Nie mogłem korzystać z Magii, gdyż to dodawało mocy mrocznej istocie siedzącej we mnie tak wiec musiałem nająć do tej wyprawy kilka osób. Wśród tej drużyny znalazł się między innymi Aram. W trakcie wyprawy udało nam się odnaleźć zamek, który rozbił się w górach. Po jakimś czasie udało nam się nawiązać kontakt z Koffu lub jakimś jego wysłannikiem, który obiecał nam dostęp do jego skarbca w zamian za pomoc w magicznym "odkotwiczeniu" zamku. Tak też zrobiliśmy.
Kiedy zdejmowałem jedną z ostatnich cum Mrok najprawdopodobniej przejął nade mną kontrolę i niestety nie wiem co działo się dalej. Następne co pamiętam, to że ocknąłem się niedaleko Kjeven.
Aram jako jedyny z wyprawy był ze mną. Powiedział mi wtedy, że zamek rozbił się w okolicy.
 Dla mnie sprawą pierwszorzędną było odnaleźć znajdujący się w skarbcu, artefakt feniksa,  który będzie w stanie wypalić ze mnie mroczny byt, wiec postanowiłem szukać rozbitego zamku, a Aram postanowił ruszyć ze mną.
Nie wiem czy Koffu to zaplanował i chciał się dostać właśnie tu w pobliże Kjeven, czy jak to sam określiłeś "zrządzenie losu" wybrało to miejsce na miejsce katastrofy jego zamku.
Faktem jest to że jakiś czas temu w Kjeven pomagałem rycerzowi z cesarstwa w poszukiwaniach jego ojca, który zaginął w tej okolicy.
W trakcie wyprawy poznałem Jarla. W związku z tym chciałem udać się do Kjeven prosić Jarla o pomoc w odszukaniu zamku, dostania się do środka, wydostania artefaktu i uleczenia się.
Tak w skrócie trafiłem do Kjeven. Finalnie Mrok sam mnie opuścił, kiedy niemal zginąłem w walce z nekromantą. Mrok władający mym ciałem pozostawił przekleństwo, którego natury jednak jeszcze dokładnie nie znam. Tak oto zakończył się dotychczasowy cel moje podróży.

Czego poszukuje Aram nie wiem, wiem, że kilka razy ratowaliśmy sobie na wzajem życie i ufam mu na tyle żeby powierzyć mu swoje życie.

Pozostali magowie są mi obcy. Poznałem ich teraz w Kjeven, lub w Kniei i nie mam pojęcia czego chcą i na czym im zależy. Nie wiem, z jakimi siłami są związani i, czy można im ufać.

Plan Koffu i jego uczniów nie jest mi kompletnie znany i nie wiem czy przybył tu z przypadku, czy po moc drzemiąca pod Kjeven, czy też po dzieci Jarla.

Prawdziwym ojcem dzieci jest niejaki Sish Keteb, zmiennokształtny czarodziej który uwiódł żonę Jarla samemu przybierając postać władcy. O tym, że narodziły się trojaczki dowiedziałem się kilka dni temu, kiedy tu dotarłem. Nie wiem jaki mają i czy w ogóle mają związek z tym co się tutaj dzieje. Sish jest w mieście i nie chce żeby jego dzieci zostały w jakikolwiek poświęcone trzynastu Patronom, i na pewno będzie chciał zapobiec temu wydarzeniu. Odkąd przeszliśmy do Rzeczywistości szukam go magicznie, nieustannie, jednak na razie bez skutku.

Jak widzisz Krummie niestety sam nie mam wiedzy na temat tego, co się tu dokładnie dzieje. Nie wiem czy to jest część jakiegoś wielkiego planu czy po prostu zrządzenie losu.
Od zawsze starałem się utrzymywać równowagę. Z kapłanami nie mam żadnych zatargów i nie obchodzi mnie ich los. Dopóki nie zagrażają mojemu istnieniu i nie robią niczego złego i nie narzucają swojej nie są mi wrogiem.

Moim pierwszym celem jest obrona Kjeven przed Koffu i jego magami z prostego powodu... bo mogą ucierpieć niewinni.
Drugim celem jest dotarcie do zamku Koffu i próba zabezpieczenia go w jakiś sposób przed innymi ludźmi. Nie znam zawartości skarbca, ale myślę, że może być w nim sporo przedmiotów, które mogą narobić dużego bałaganu na świecie, jeżeli dotrą do nich nieodpowiedni ludzie. 
Trzecim najnowszym jest wsparcie druidów w ochronie tego co znajduje się pod Kjeven. Jak sam druid powiedział pozyskanie tej mocy może spowodować ogromne zachwianie równowagi, czego bym nie chciał.

Mam nadzieję, że moja krótka opowieść chociaż trochę przybliżyła Ci sytuację.


Krumm rozważał słowa władcy przywołańców, zastanawiał się i dumał. Rozmawiali jeszcze przez chwilę, stając się zgodnymi w kwestii znaczenia Kjeven – postanowili ze wszech miar bronić porządku i równowagi…


[koniec epizodu]


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz