Drużyna uległa podziałowi. Druid Alfraim Korpen, zwany Krukiem,
korzystając z władzy nad Knieją wykreował
bezpieczne przejście do Rzeczywistości – nieopodal Kjeven, do małego zagajnika,
położonego nad jednym ze stawów… Ruszyli tam bohaterowie mający bronić grodu i
rozmawiać z jarlem Reidmarem
Mag czarnych szat, wezwany przez władcę – Niklas syn Hakkona, władający
przywołańcami Salvinus,
reprezentujący krasnoludów z góry Thrygg – pół-druid
Krumm oraz młody, tajemniczy czarodziej Aaron.
W Kniei pozostali trzej
śmiałkowie, nastawieni na obronę i walkę z ewentualnymi najeźdźcami: potężny i
nieprzewidywalny mag Ognia – Aram z
Hawaar, wszechstronnie uzdolniony Varisella
zwany Szalką oraz czarownik Eroch
Gładkolicy.
Obrońcy Kniei debatowali. Wiedzieli o pojawieniu się kilku
miejsc pogrążonych w magii Chaosu i Mroku – były to uroczyska. Jedno z nich
skrywało korytarz poza Knieję…
Eroch rzekł:
- Musimy zbadać przejście, Aramie współpracuj z Szalką, mam nadzieje że
ty Varisello podołasz okiełznaniu mocy Arama, gdyby przyszło, co do czego…
Jaki jest wasz plan zacni magowie? Z mojej strony zawsze możecie liczyć na szybkość i Dzikość magii...
Jaki jest wasz plan zacni magowie? Z mojej strony zawsze możecie liczyć na szybkość i Dzikość magii...
Varisella odparł:
- Obawiam się ze przejście na swoje źródło w obozie i doprowadzi nas do
źródła ataku na osadę. Zapewne jak coś chce wejść do Kniei, to również właśnie
tą drogą zaatakuje. Może jesteś w stanie Erochu zburzyć Magię emanującą z tego
korytarza?
Co do mocy Arama... Cóż... Niezbadane są ścieżki Magii…
Co do mocy Arama... Cóż... Niezbadane są ścieżki Magii…
Aram dodał:
- Możemy próbować z jednej strony zdestabilizować korytarz jak i
blokować go, tak by z niego nic nie wyszło. Da to więcej czasu Erochowi jak i
Druidowi.
Varisella:
- Myślisz ze mógłbym spróbować "uporządkować" materię która
zaczyna tworzyć korytarz? Aby go po prostu zamknąć lub opóźnić jego
otwarcie po wcześniejszym zadziałaniu Erocha wewnątrz dziką magią…
Eroch pospieszał:
- Więc cóż, ruszajmy zbadać sprawę zanim będzie za późno…
Aram pokiwał głową i rzekł:
- W takim
razie ktoś poda kierunek? Może
poprosimy Druida o teleportowanie lub wykorzystanie tych stworzeń co ostatnio
do przemieszczania? Będzie szybciej. Przy okazji,
chciałbym dowiedzieć się, czy jest
możliwość współpracy przy rzucania czarów - tak by zaklęcie rzucone przez nas
mogło stworzyć jedno wspólne, które umożliwi pokonanie nawet bardzo
potężnego przeciwnika… Oczywiście zrozumiem jeżeli cenicie sobie
indywidualność... ale zawsze warto zapytać.
Eroch rozciągnął usta w
uśmiechu. Zgodził się:
- Ja nie widzę problemu
we współpracy. Myślałem o wspomożeniu się Domeną Natury, by zrobić zamieszanie
w tym przejściu...
- Szanowny Druidzie – zwrócił się do Alfhaima - czy mógłbyś nas jak najszybciej przenieść w odpowiednie miejsce ?
- Szanowny Druidzie – zwrócił się do Alfhaima - czy mógłbyś nas jak najszybciej przenieść w odpowiednie miejsce ?
Kapłan Natury był gotów… Nim przywołał swe sługi by ułatwić drogę,
czarodzieje wymienili jeszcze kilka uwag.
- Myślałem, aby Gładkolicy zamieszał w środku z Naturą a ja spróbuje
zamknąć ... lub chociażby opóźnić otwarcie tego korytarza – rzekł
Varisella, po czym zwrócił się do Arama - Czy
twoja moc Ognia może być wyzwolona na odległość?
Zapytany, rozpromienił się:
- Jeżeli chodzi wam o klasyczną
kulę ognia - to jak najbardziej…
- Kształt jest nieistotny – odparł
Varisella - chodzi o spustoszenie…
Dalsze wywody przerwało pojawienie się dziwacznych, długowłosych stworzeń,
które przypominały nieco istoty ludzkie, ale posiadały chwytne kończyny i
ogony, i bardzo szybko poruszały się
pomiędzy drzewami…
- Uważajcie na siebie – rzekł im na koniec Alfhaim – zwłaszcza
ty, magu Ognia… Pamiętaj o konsekwencjach…
Wyruszyli…
Tymczasem druga część drużyny pojawiła się nieopodal Kjeven i skierowała się do
grodu… Zastanawiali się, czy jarl skłoni się do rozmowy z wszystkimi. W myślach układali słowa do władcy…
[koniec epizodu]
Salvinus rzekł do wszystkich:
- Sytuacja
nie jest prosta i rozmowa z jarlem również nie będzie prosta.
Pamiętajcie
że Jarl powierzył się opiece
kapłanom Trzynastu i ich patronom. Słowa dobierajcie rozważnie i z wielką starannością,
nie wolno nam obrazić jego nowej wiary ani jego samego. Jarl zdaje się nie rozumieć sytuacji, a naszym zadaniem jest mu
ją uświadomić i postarać się o to żeby stanął po stronie
Równowagi i Porządku. Musimy przekonać
Jarla że istnienie i przetrwanie Kniei jest najważniejsze. Ruszajmy póki
jeszcze jest czas na rozmowę...
Po czym
poprosił Krumma o rozmowę w cztery oczy… podszedł do
pół-druida, wziął go na stronę, i rzekł przyciszonym głosem...
- Krummie, myślę że mogę Ci na tyle zaufać żeby przekazać pewną tajemnicę. Trojaczki Jarla
nie zostały spłodzone przez niego, o czym on sam najprawdopodobniej nie
wie. Ich prawdziwy ojciec nie chce
dopuścić do ceremonii. Przypuszczam że
jest zdeterminowany zrobić wszystko żeby do niej nie
dopuścić. Nie wiem jakie mają te dzieci znaczenie dla kapłanów i co się stanie
podczas samej ceremonii ale jeżeli
królewska krew odgrywa tu kluczową rolę to mogą zdarzyć się bardzo
nieoczekiwane rzeczy, dlatego tak samo ważne jak przekonanie go do tego aby
pomógł bronić Kniei jest odwieść Jarla
od przeprowadzenia tej ceremonii. W sytuacji kiedy nam się to nie uda będę zmuszony przed ceremonią wykraść
trojaczki i przetransportować je w bezpieczne miejsce. Mówię Ci o
tym nie dlatego że chcę byś mi w tym pomógł a jedynie byś znał moje intencje.
Wydaje mi się że ceremonia
może ujawnić ten sekret i gniew Jarla może zostać skierowany na dzieci które
nie są niczemu winne. Mam nadzieję, że fakt że posiadam róg
"Białobrodych" będzie dla Ciebie wystarczającym znakiem że jako ich
przyjaciel jestem godny zaufania.
Jeśli gnębią Cię jakieś pytania to zadawaj
je bez skrępowania a udzielę Ci wszelkich niezbędnych odpowiedzi.
Krumm zmrużył oczy i odparł. Cedził słowa:
- Hmmm… to chyba pierwszy raz kiedy rozmawiamy
szczerze. Od początku naszych "przygód" każdy z Was Magów miał
swoje cele i obawiam się że nie wszyscy
dążymy do tego samego.
Powiedz mi
prawdę - o co tu chodzi?
Kto z Was
magów chce dostać się do mocy z pod Kjeven a kto do skarbca z latającego
miasta?
Komu
zależy na usunięciu kapłanów a komu na tym żeby nie doszło do ceremonii? Nie
wiem sam kto jest większym wrogiem czy
arcymag z latającego miasta czy ktoś z naszej tak zwanej "drużyny".
Kto jest prawdziwym ojcem dzieci Jarla i dlaczego tu wszyscy jesteśmy? Tylko nie wciskaj mi bredni o "zrządzenie losu".
Proszę powiedz mi o co tu naprawdę chodzi...
Wydaje mi
się że możemy sobie wzajemnie zaufać,
tym bardziej, że oboje mamy rogi "Białobrodych" i oboje chcemy
"pozytywnie" zakończyć tą historię.
Salvinus pokiwał głową i odpowiedział. Mówił
spokojnie, bez cienia wahania czy wątpliwości:
Krummie,
tak więc szczerze i bez ogródek.
Latający zamek należy do niejakiego Koffu i,
niestety przeze mnie i przez Arama wylądował w tej okolicy. W skrócie wyglądało
to tak.
Kilka miesięcy temu na dalekim Południu starłem się z oddziałem wyznawców Mroku,
któremu przewodził bardzo potężny szaman mroku. Większość z nich
udało mi się zgładzić jednak szaman
zdążył rzucić na mnie przekleństwo. W moim ciele i źródle Magii zadomowił się Mrok, który powoli i
systematycznie przejmował nade mną kontrolę.
Poznałem
istotę zwaną "Piaskoludem", która wskazała mi sposób na uleczenie przekleństwa.
Przedmiot, który miał tego dokonać miał znajdować się w skarbcu
latającego zamku Koffu. Nie mogłem
korzystać z Magii, gdyż to dodawało mocy mrocznej istocie siedzącej we mnie
tak wiec musiałem nająć do tej wyprawy kilka osób. Wśród tej drużyny znalazł się między innymi
Aram. W trakcie wyprawy udało nam się odnaleźć zamek, który rozbił się w
górach. Po jakimś czasie udało nam się
nawiązać kontakt z Koffu lub jakimś jego wysłannikiem, który obiecał nam
dostęp do jego skarbca w zamian za pomoc w magicznym "odkotwiczeniu"
zamku. Tak też zrobiliśmy.
Kiedy zdejmowałem jedną z ostatnich cum Mrok
najprawdopodobniej przejął nade mną kontrolę i niestety nie wiem
co działo się dalej. Następne co pamiętam, to że ocknąłem się niedaleko Kjeven.
Aram jako
jedyny z wyprawy był ze mną. Powiedział mi wtedy, że zamek rozbił się w okolicy.
Dla mnie sprawą pierwszorzędną było odnaleźć znajdujący się w
skarbcu, artefakt feniksa, który będzie w stanie wypalić
ze mnie mroczny byt, wiec postanowiłem szukać rozbitego zamku, a
Aram postanowił ruszyć ze mną.
Nie wiem czy Koffu to zaplanował i chciał się dostać właśnie tu w pobliże Kjeven, czy jak to
sam określiłeś "zrządzenie losu" wybrało to miejsce na
miejsce katastrofy jego zamku.
Faktem
jest to że jakiś czas temu w Kjeven
pomagałem rycerzowi z cesarstwa w poszukiwaniach jego ojca, który
zaginął w tej okolicy.
W trakcie
wyprawy poznałem Jarla. W związku z tym chciałem udać się do Kjeven prosić Jarla o pomoc w odszukaniu zamku,
dostania się do środka, wydostania artefaktu i uleczenia się.
Tak w
skrócie trafiłem do Kjeven. Finalnie Mrok
sam mnie opuścił, kiedy niemal zginąłem w walce z nekromantą. Mrok
władający mym ciałem pozostawił przekleństwo, którego natury jednak jeszcze
dokładnie nie znam. Tak oto zakończył
się dotychczasowy cel moje podróży.
Czego
poszukuje Aram nie wiem, wiem, że kilka razy ratowaliśmy sobie na wzajem życie
i ufam mu na tyle żeby powierzyć mu
swoje życie.
Pozostali magowie są mi obcy. Poznałem ich teraz w Kjeven, lub w Kniei i nie mam pojęcia czego chcą i na czym im
zależy. Nie wiem, z jakimi siłami są związani i, czy można im ufać.
Plan Koffu i jego uczniów nie jest mi kompletnie
znany i nie wiem czy przybył
tu z przypadku, czy po moc drzemiąca pod Kjeven, czy też po dzieci Jarla.
Prawdziwym
ojcem dzieci jest niejaki Sish Keteb,
zmiennokształtny czarodziej który uwiódł żonę Jarla samemu przybierając postać
władcy. O tym, że narodziły się
trojaczki dowiedziałem się kilka dni temu, kiedy tu dotarłem. Nie wiem jaki
mają i czy w ogóle mają związek z tym co się tutaj dzieje. Sish jest w mieście i nie chce żeby jego dzieci zostały w jakikolwiek poświęcone trzynastu Patronom,
i na pewno będzie chciał zapobiec temu
wydarzeniu. Odkąd przeszliśmy do Rzeczywistości szukam go magicznie,
nieustannie, jednak na razie bez skutku.
Jak
widzisz Krummie niestety sam nie mam
wiedzy na temat tego, co się tu dokładnie dzieje. Nie wiem czy to jest część jakiegoś
wielkiego planu czy po prostu zrządzenie losu.
Od zawsze starałem się utrzymywać równowagę. Z kapłanami nie mam żadnych zatargów i nie obchodzi mnie
ich los. Dopóki nie zagrażają mojemu istnieniu i nie robią niczego złego i
nie narzucają swojej nie są mi wrogiem.
Moim pierwszym celem jest obrona Kjeven przed
Koffu i jego magami z
prostego powodu... bo mogą ucierpieć niewinni.
Drugim
celem jest dotarcie do zamku Koffu i
próba zabezpieczenia go w jakiś sposób przed innymi ludźmi. Nie znam
zawartości skarbca, ale myślę, że może być w nim sporo przedmiotów, które mogą narobić
dużego bałaganu na świecie, jeżeli dotrą do nich nieodpowiedni ludzie.
Trzecim
najnowszym jest wsparcie druidów w
ochronie tego co znajduje się pod Kjeven. Jak sam druid powiedział
pozyskanie tej mocy może spowodować ogromne zachwianie równowagi, czego bym nie
chciał.
Mam
nadzieję, że moja krótka opowieść chociaż trochę przybliżyła Ci
sytuację.
Krumm
rozważał słowa władcy przywołańców, zastanawiał się i dumał. Rozmawiali jeszcze
przez chwilę, stając się zgodnymi w kwestii znaczenia Kjeven – postanowili ze
wszech miar bronić porządku i równowagi…
[koniec epizodu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz