niedziela, 27 lipca 2014

Pan Zmian. Prolog: Lustro duszy /ZAKOŃCZONY/

Jeremiasz tkwił wewnątrz siebie i wspominał:

Było zimno, ale nie mroźno... Wieczór, bezksiężycowo i bezgwiezdnie... Wieczorem miał rozpocząć się zwiad… jednakże…
Pamiętał, że to nie jest istotne, istotny jest bieg, skoki przez powalone pnie drzew, pot, krew...
Biegł... wspinał się, spadał w zimny śnieg...

Otrzrzezrzujesz grzywę włosów, brniesz przez zasssssspy...



Brniesz... Wczoraj nie istnieje, dzisiaj nie istnieje... Ta dzikość się, cie, się napędzzzzza

Coś tąpnęło... zagrzmiało w górach... rozlało sie po okolicy falą dźwięku... on był wewnątrz...

Czujesz powiew energiiiiiiiii To ekstaza...
Nie masz nic, ale niczego ci nie trza... jesteś wszystkim i niczym...
Jesteś kamienną kukiełką...

Zlizujał zimny śnieg z łapy... pffff... to piach - osiadł mu na zębach, skóra była ludzka i gorąca... pustynia, piach...

Jesteś kamienną kukiełką, bezwolną istota służąca do zabijania, kradzieżżżżżżżży i wypatrywaniiiiia

Opadł na poduszki... miał dziecięca skórę, łakocie - częstują cię nimi...
Jak to się stało?  Miałeś wszystko - ale tego nie chciałeś
Nie masz nic, ale niczego ci nie trza... jesteś wszystkim i niczym...
A cóż to takiego? Zwierciadło, powiedz przecie..
Zwierciadło... kogo tam widzisz???

Wyskoki i chudy, skóra o popielatym odcieniu, piękna, miękka... wyrzeźbiona sylwetka
na głowie zawinięty pakh-kah... weń wetknięty kamień zwany pocałunkiem pustyni
przepaska na biodrach, w dłoni pęk daktyli...

Któż to?
Kto to jest?

Kto
to
jest

do stu demonów

K
T
O
???
ktośśśśśś tyyyyyy???

Ogarnęła go ciemność...

Zbudził się, tkwił pośród śniegu, ale topniejącego. Wiatr przyniósł mu potwierdzenie zmiany, a na nich znał się wszak najlepiej. Pachniało wiosną, może nawet latem.

Na polanie dostrzegł resztki antycznych, kamiennych budowli… śnieg skropiony był krwią, gdzieniegdzie walały się resztki futer, jakieś śmierdzące zwłoki… Miejsce rzezi.

Wizje, które naszły go wcześniej teraz powracały.

„Dzieci Anji z Njord, zagrożone, tak jak równowaga Doliny. Zbliżała się gigantyczna zmiana, niekoniecznie pozytywna. Przemawiała kobieta-wilk. Była zatrwożona.”

Ruszył w kierunku Kjeven, po drodze oddając cześć Zmianom, dokonując niecnych czynów, będąc po prostu sobą – Panem Zmian. Zbierał informacje, poszukiwał rozwiązań.


Odnalazł dzieci, odszukał jarla Reidmara, spotkał dawnych kompanów. Cały czas, jednak miał przed oczyma własny cel. Jak zawsze.



[koniec]


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz