Jeremiasz
tkwił wewnątrz siebie i wspominał:
Było zimno,
ale nie mroźno... Wieczór, bezksiężycowo i bezgwiezdnie... Wieczorem miał
rozpocząć się zwiad… jednakże…
Pamiętał, że
to nie jest istotne, istotny jest bieg, skoki przez powalone pnie drzew, pot,
krew...
Biegł...
wspinał się, spadał w zimny śnieg...
Otrzrzezrzujesz grzywę włosów, brniesz
przez zasssssspy...
Brniesz... Wczoraj nie istnieje, dzisiaj
nie istnieje... Ta dzikość się, cie, się napędzzzzza
Coś tąpnęło...
zagrzmiało w górach... rozlało sie po okolicy falą dźwięku... on był wewnątrz...
Czujesz powiew energiiiiiiiii To
ekstaza...
Nie masz nic, ale niczego ci nie trza...
jesteś wszystkim i niczym...
Jesteś kamienną kukiełką...
Zlizujał
zimny śnieg z łapy... pffff... to piach - osiadł mu na zębach, skóra była
ludzka i gorąca... pustynia, piach...
Jesteś kamienną kukiełką, bezwolną istota
służąca do zabijania, kradzieżżżżżżżży i wypatrywaniiiiia
Opadł na
poduszki... miał dziecięca skórę, łakocie
- częstują cię nimi...
Jak to się
stało? Miałeś wszystko - ale tego nie chciałeś
Nie masz nic, ale niczego ci nie trza...
jesteś wszystkim i niczym...
A cóż to takiego? Zwierciadło, powiedz
przecie..
Zwierciadło... kogo tam widzisz???
Wyskoki i
chudy, skóra o popielatym odcieniu, piękna, miękka... wyrzeźbiona sylwetka
na głowie
zawinięty pakh-kah... weń wetknięty kamień zwany pocałunkiem pustyni
przepaska na
biodrach, w dłoni pęk daktyli...
Któż to?
Kto to jest?
Kto
to
jest
do stu demonów
K
T
O
???
ktośśśśśś tyyyyyy???
Ogarnęła go ciemność...
Zbudził się, tkwił pośród śniegu, ale
topniejącego. Wiatr przyniósł mu potwierdzenie zmiany, a na nich znał się wszak
najlepiej. Pachniało wiosną, może nawet latem.
Na polanie dostrzegł resztki antycznych,
kamiennych budowli… śnieg skropiony był krwią, gdzieniegdzie walały się resztki
futer, jakieś śmierdzące zwłoki… Miejsce rzezi.
Wizje, które naszły go wcześniej teraz
powracały.
„Dzieci Anji z Njord, zagrożone, tak jak
równowaga Doliny. Zbliżała się gigantyczna zmiana, niekoniecznie pozytywna.
Przemawiała kobieta-wilk. Była zatrwożona.”
Ruszył w kierunku Kjeven, po drodze
oddając cześć Zmianom, dokonując niecnych czynów, będąc po prostu sobą – Panem Zmian.
Zbierał informacje, poszukiwał rozwiązań.
Odnalazł
dzieci, odszukał jarla Reidmara, spotkał dawnych kompanów. Cały czas, jednak
miał przed oczyma własny cel. Jak zawsze.
[koniec]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz